To jedno z tych urządzeń, które docenia się wówczas, gdy uratuje komuś życie. Detektor gazów pozwala wykryć i zmierzyć stężenie jednej z niebezpiecznych lotnych substancji, które często nie posiadają zapachu i nie wywołują ostrzegawczej reakcji organizmu.

Sygnał alarmowy z niewielkiej skrzyneczki lub odczyt, który pojawi się na monitorze instalacji zbiorczej, może ocalić czyjeś istnienie. Brzmi to nieco górnolotnie, ale tym bardziej jest o czym mówić, że zazwyczaj w grę wchodzą prawdziwie niebezpieczni zabójcy działający z ukrycia – bezwonne lub trudne do wykrycia gazy.

Uwaga na czad. Bez detektora jesteśmy zupełnie bezbronni wobec cichego zabójcy

Do najbardziej popularnych urządzeń należy czujnik tlenku węgla, czyli czadu. Ten detektor gazów, a właściwie jednego, za to zbierającego najbardziej śmiertelne żniwo w ciągu całego sezonu grzewczego gazu, powinien być zamontowany w każdym miejscu, w którym znajduje się urządzenie służące do ogrzewania. Niezależnie od tego, czy mówimy o piecu na paliwo stałe, czy na gaz ziemny, w obu tych wypadkach może dojść do rozszczelnienia instalacji i ulatniania bezwonnego, niewyczuwalnego tlenku węgla, który jest zabójczy nawet w niewielkich ilościach.

Detektor gazów to przedłużenie naszych zmysłów. Powinien znaleźć się w każdym miejscu, w którym istnieje zagrożenie ulatniania się groźnych substancji

Detektor gazów, tym razem w wersji multi powinien znaleźć się w każdym pomieszczeniu, w którym znajduje się instalacja gazowa. Mimo że gaz ziemny najczęściej da się wyczuć, w wielu przypadkach zaufanie zmysłom to prawdziwe igranie z ogniem. Ulatnianie się gazu ziemnego stwarza wielkie niebezpieczeństwo wybuchu pożaru, dlatego wielofunkcyjny detektor gazów, który może wykryć niebezpieczne stężenie różnych rodzajów lotnych substancji, także tlenku i dwutlenku węgla, to naprawdę poważna inwestycja bezpieczeństwo. Zdrowie i życie ludzkie nie ma ceny, więc zastosowanie tego specjalistycznego sprzętu jest za każdym razem wydatkiem usprawiedliwionym i koniecznym.